ArtykułyGMOSłownikPracaStudiaForum
Aktualności:Organizmy transgeniczne, GMOKlonowanieKomórki macierzysteNowotwory, rakWirusologia, HIV, AIDSGenetykaMedycyna i fizjologiaAktualności biotechnologiczneBiobiznes

Projekt nowego Prawa o GMO

Wprowadzenie do obrotu na terenie Polski organizmów genetycznie zmodyfikowanych (GMO) będzie wymagało udowodnienia, że są one nieszkodliwe dla ludzi i środowiska - wynika projektu ustawy Prawo o organizmach genetycznie zmodyfikowanych. Jednostką upoważnioną do pełnienia funkcji laboratorium referencyjnego, wykonującą badania i wydającą opinie w sprawach GMO, ma być Instytut Hodowli i Aklimatyzacji Roślin (IHAR) w Radzikowie k. Warszawy.

Instytut posiada nowoczesne laboratorium przystosowane do badania GMO. Jest przygotowane do przeprowadzania analiz produktów dopuszczonych do obrotu na terytorium Unii Europejskiej. Obecnej IHAR stara się o świadectwo akredytacji na prowadzenie wspomnianego laboratorium.

Projekt został publikowany w czwartek 1 czerwca na stronach internetowych ministerstwa środowiska w ramach konsultacji społecznych.

"Ze względu na niechęć polskiego społeczeństwa, skierowaną przeciwko organizmom genetycznie zmodyfikowanym oraz negatywne stanowisko rządu wobec wszystkich kategorii działań z GMO, za wyjątkiem zamkniętego użycia GMO, w projekcie ustawy znajdują się jasno określone zakresy kontroli przewidziane dla siedmiu inspekcji w celu uszczelnienia i zagwarantowania skutecznego systemu kontrolnego" - napisano w uzasadnieniu do projektu.

Będzie też wprowadzony obowiązek oznakowania produktów zawierających GMO.

Kontrolę nad przestrzeganiem przepisów ustawy będą sprawowały: Państwowa Inspekcja Pracy, Państwowa Inspekcja Sanitarna, Inspekcja Ochrony Środowiska, Inspekcja Handlowa, Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno–Spożywczych, Państwowa Inspekcja Ochrony Roślin i Nasiennictwa oraz Inspekcja Weterynaryjna.

Powołana zostanie Komisja ds. Organizmów Genetycznie Zmodyfikowanych, która ma być organem opiniodawczo-doradczym ministra środowiska w sprawach dotyczących GMO. Komisja będzie m.in. wydawała opinie dotyczące wniosków o wprowadzenie GMO na terenie kraju.

Projekt zakłada, że wprowadzony będzie zakaz uprawiania roślin genetycznie zmodyfikowanych na skalę przemysłową. Powstanie natomiast tzw. strefa wskazana do prowadzenia upraw roślin GMO. Zezwolenie na uprawę w tych regionach będzie wydawał wójt, burmistrz lub prezydenta miasta.

W projekcie zawarte są też przepisy dotyczące wprowadzenia do obrotu GMO jako produktu lub w produktach. Określono szczegółowe procedury dotyczące postępowania z wnioskami o zezwolenie wprowadzenia do obrotu takich produktów.

Artykuły projektu zostały tak skonstruowane, aby możliwe było zawarcie w nim konkluzji polskiego rządu w sprawie GMO. Zgodnie z tą konkluzją Polska dąży do tego, aby być krajem wolnym od organizmów genetycznie zmodyfikowanych.

Projekt ma dostosować polskie przepisy do prawa Unii Europejskiej. Precyzuje przepisy, które dotychczas budziły wątpliwości interpretacyjne.

Ustawa ma uchylić obowiązującą obecnie ustawę o organizmach genetycznie zmodyfikowanych. Moc utraci też znowelizowana w 2003 r. ustawa o organizmach genetycznie zmodyfikowanych oraz ustawa o warunkach zdrowotnych żywności i żywienia.

Uwagi do projektu w ramach konsultacji społecznych można składać do 19 czerwca.

KAW, PAP - Nauka w Polsce, reo

Źródło: Nauka w Polsce

Komentarze

DJM | 2006-06-07 00:00:00
1.) Nie da się udowodnić, że coś jest ogólnie nieszkodliwe, tym bardziej jeśli tym czymś jest organizm i wszystkie pokolenia jego potomstwa. Można jedynie ocenić prawdopodobieństwo wystąpienia konkretnych zagrożeń. Tak jest w przypadku zarówno GMO, jak i nieGMO.
2.) Nakaz oznakowania produktów zawierających GMO już istnieje, nie ma potrzeby go dopiero wprowadzać.
3.) Przykłady GMO, których produkcja mogłaby ucierpieć z powodu ustawy, choć nie byłoby do tego żandych racjonalnych przesłanek:
a.) rośliny ozdobne, egzotyczne, uprawiane pod osłonami, nie stwarzające żadnego wyobrażalnego zagrożenia (powiedzmy jeszcze że nie zawierające genów oporności na antybiotyki)
b.) rośliny otrzymane w wyniku szczepienia nietransgenicznych zrazów na transgenicznych podkładkach (klient otrzymuje produkt, który nie zawiera żadnych transformowanych komórek, choć pochodzi z organizmu zawierającego takie komórki; taka roślina nietransgeniczna na transgenicznym korzeniu)
c.) rośliny zawierające transgeny pochodzące z roślin jadalnych, z którymi ludzki gatunek styka się przez większą część swojej ewolucyjnej historii, w dodatku rozmnażane wegetatywnie (jak ziemniak) albo uprawiane pod osłonami, głównie samopylne (jak pomidor), nie krzyżujące się z dzikimi przedstawicielami lokalnej flory (jak wszystkie powyższe gatunki). Krótko mówiąc, rzeczywistość, ta obecna, a także ta tworzona przy pomocy GMO jest dużo bardziej złożona niż to może pojąć jeden czy drugi poseł, lepiej więc jej nie krępować prostackimi uregulowaniami, a jedynie wprowadzić najbardziej niezbędne nakazy, np. wymóg oznakowania GMO, wymóg udokumentowania właściwości GMO i uzyskania zgody kompetentnych organów na jego masową produkcję. W ustawie musi być widoczna troska ustawodawcy o zminimalizowanie konkretnych zagrożeń, a nie schlebianie środowiskom, które czują histeryczną niechęć do pewnego sektora gospodarki.

Tardas | 2006-06-23 00:00:00
Do: DJM
Piszesz: "2.) Nakaz oznakowania produktów zawierających GMO już istnieje, nie ma potrzeby go dopiero wprowadzać." Teraz być może coś takiego działa, ale tylko i wyłącznie w produktach pierwotnych - np. soja i wstępnie przetwarzanych - jak olej sojowy.
Problem w tym, że nieoznakowana jest żywność do której produkcji użyto GMO - np. pasza sojowa którą karmione są zwierzęta rzeźne. Jestem przekonany, że konsument ma prawo wiedzieć, czy mięso które kupuje ma GMO.

DJM | 2006-06-26 00:00:00
Do Tardasa:
Być może konsumenci byliby zainteresowani informacją o sposobie odżywiania zwierząt, z których pochodzi sprzedawane mięso. Takich informacji nie wymaga stara ustawa i wątpię czy będzie ich wymagać nowa (bo nie ma to żadnego wpływu na właściwości mięsa; chodzi mi o ogólną informację, że zwierzak był karmiony jakimś GMO; być może jakaś szczególna forma GMO miałaby znaczenie - wpływałaby korzystnie lub szkodliwie, ale informacja jedynie o tym że zwierzak pożarł nieokreślone blizej GMO nie powie zupełnie nic przydatnego). Przy okazji, trzeba jednak podkreślić, że mięso, o którym piszesz, żadnego GMO nie zawiera. GMO to genetycznie zmodyfikowany organizm. Mięso jeśli zawiera jakieś organizmy to chyba włośnie albo tasiemce, ale i to jest raczej niemożliwe, jeśli przeszło wymaganą kontrolę weterynaryjną. Z pewnością natomiast nie zawiera transgenicznych roślin, ani roślinnych transgenów:). DNA jest bardzo delikatną substancją, a ty myślisz o nim jak o jakimś promieniotwórczym pierwiastku. Widziałeś kiedyś GMO? Dotknąłbyś go? Ech, od dotknięcia powinno się chyba zaczynać takie debaty...